się ze swoim językiem, podobnie jak Amerykanie ze swoim. Wyprawie na Marsa grozi los wieży Babel, szukamy więc bridge people, którzy pomogą w pracy dwójce tłumaczy. Raymond z Hongkongu wsłuchuje się w swoich chińskich kolegów, tłumaczy ich na angielski, a ja próbuję oddać pierwotną myśl po rosyjsku. <br>W końcu Chińczycy poddają się, uznając, że i tak w kosmos razem z Rosjanami lecieć nie będą, by jednak rozliczyć się z podróży przed władzami w Pekinie, odbywają serię oficjalnych wizyt u innych narodowych delegacji. Do mojej kajuty wkracza szef ekipy chińskiej, ubrany w przepisowy, zapinany pod szyję mundur. Wymieniamy się proporczykami (Raymond w roli