Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
tym samym kierunku, tuż pod płotem.
W końcu Zoja zatrzymała się. Rozejrzała się raz jeszcze uważnie, potem uklękła na trawie i czegoś szukała głęboko w kretowisku.
Po chwili wstała i otuliwszy się szczelnie granatową pelerynką, poszła w kierunku domu. Gdy mijała Jerzego, ukrytego za krzakami porzeczek, chłopiec posłyszał wyraźnie lekki podźwięk monet pod granatową pelerynką.
- Naturalnie, wiedziałem! - westchnął z triumfem i żalem i powlókł się w głąb ogrodu do ojca, który mimo zmroku wycinał jeszcze kapustę. Wespół z ojcem znieśli mokre, ciężkie głowy, chrupiące w rękach, na wóz w podwórzu i po ciemku już prawie wrócili do domu.
Rosa wszędzie błyszczała
tym samym kierunku, tuż pod płotem. <br>W końcu Zoja zatrzymała się. Rozejrzała się raz jeszcze uważnie, potem uklękła na trawie i czegoś szukała głęboko w kretowisku. <br>Po chwili wstała i otuliwszy się szczelnie granatową pelerynką, poszła w kierunku domu. Gdy mijała Jerzego, ukrytego za krzakami porzeczek, chłopiec posłyszał wyraźnie lekki podźwięk monet pod granatową pelerynką. <br>- Naturalnie, wiedziałem! - westchnął z triumfem i żalem i powlókł się w głąb ogrodu do ojca, który mimo zmroku wycinał jeszcze kapustę. Wespół z ojcem znieśli mokre, ciężkie głowy, chrupiące w rękach, na wóz w podwórzu i po ciemku już prawie wrócili do domu. <br>Rosa wszędzie błyszczała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego