i męczącej drogi na cmentarz, a następnie izby dziadka <br>natłoczonej ludźmi, którzy gawędzili wesoło, zajadali <br>kiełbasę, trącali się kieliszkami i od czasu do <br>czasu rzucali z pobożnym westchnieniem jakieś zdanie <br>o nieboszczce. <br><br>Prawdę powiedziawszy, to wielu pochlebnych rzeczy nie można <br>było o zmarłej powiedzieć. Nad dziećmi swego męża <br>znęcała się, póki były małe, a kiedy pozbyła <br>się ich szczęśliwie z domu, nie chciała im nigdy <br>w niczym dopomóc. Staśka, sierotę po młodszej córce <br>męża, który chował się u dziadka, poszturchiwała <br>i głodziła. Mężowi zatruwała życie, z lokatorami <br>kłóciła się od rana do wieczora. Że jednak wypadało <br>nad nieboszczką westchnąć i powiedzieć o