Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Wprost
Nr: 14.11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
poprosił nawet prokurator. "Czynności
procesowe wykonane zostały nierzetelnie, oględziny pobieżnie, a na miejscu
przestępstwa znalazło się wiele osób, których obecność nie była
uzasadniona" - argumentował sąd. Wielu odcisków palców ujawnionych na
miejscu zbrodni nie udało się zidentyfikować, część zaś należała do
policjantów przeprowadzających oględziny. - Często bywa tak, że technik
kryminalistyczny musi pokornie czekać, siedząc na swojej walizce, aż
politycy i wysocy oficerowie policji "nasycą" się widokiem miejsca
zbrodni, mimowolnie zacierając ślady przestępstwa - mówi dr Ewa Gruza z
Zakładu Kryminalistyki UW. Tak było w sprawie Marka Papały, kiedy jako
jeden z pierwszych na miejscu zbrodni pojawił się Leszek Miller, były
minister spraw wewnętrznych
poprosił nawet prokurator. "Czynności<br>procesowe wykonane zostały nierzetelnie, oględziny pobieżnie, a na miejscu<br>przestępstwa znalazło się wiele osób, których obecność nie była<br>uzasadniona" - argumentował sąd. Wielu odcisków palców ujawnionych na<br>miejscu zbrodni nie udało się zidentyfikować, część zaś należała do<br>policjantów przeprowadzających oględziny. - Często bywa tak, że technik<br>kryminalistyczny musi pokornie czekać, siedząc na swojej walizce, aż<br>politycy i wysocy oficerowie policji "nasycą" się widokiem miejsca<br>zbrodni, mimowolnie zacierając ślady przestępstwa - mówi dr Ewa Gruza z<br>Zakładu Kryminalistyki UW. Tak było w sprawie Marka Papały, kiedy jako<br>jeden z pierwszych na miejscu zbrodni pojawił się Leszek Miller, były<br>minister spraw wewnętrznych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego