Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Ee... w zeszły wtorek.
Hunt podniósł się na poduszkach, sięgnął do kieszeni i rzucił sneakerowi oba Anzelmowe dyski.
- Sprawdziłby pan z łaski swojej, co właściwie na nich jest.
Skrytojebca tylko lekko uniósł brew. Wygrzebał skądś spod poduszek obłego kształtu pudełko i wcisnął weń dyski. Obserwującemu to z kamienną twarzą Huntowi poniewczasie przyszło do głowy, że Hedge prawie na pewno skopiuje sobie całą ich zawartość.
- Nie znam tego formatu - rzekł powoli sneaker, popatrując gdzieś ponad głowę Nicholasa. - Na oko sądząc, jest to pakiet spakowany, ale jakim kompresatorem, Bóg raczy wiedzieć. Nie ma główki, sam się nie rozwinie. Skąd to masz?
- Bóg raczy
Ee... w zeszły wtorek.<br>Hunt podniósł się na poduszkach, sięgnął do kieszeni i rzucił sneakerowi oba Anzelmowe dyski. <br>- Sprawdziłby pan z łaski swojej, co właściwie na nich jest. <br>Skrytojebca tylko lekko uniósł brew. Wygrzebał skądś spod poduszek obłego kształtu pudełko i wcisnął weń dyski. Obserwującemu to z kamienną twarzą Huntowi poniewczasie przyszło do głowy, że Hedge prawie na pewno skopiuje sobie całą ich zawartość. <br>- Nie znam tego formatu - rzekł powoli &lt;orig&gt;sneaker&lt;/&gt;, popatrując gdzieś ponad głowę Nicholasa. - Na oko sądząc, jest to pakiet spakowany, ale jakim kompresatorem, Bóg raczy wiedzieć. Nie ma główki, sam się nie rozwinie. Skąd to masz? <br>- Bóg raczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego