centryfugi*. Mała wchodziła i wychodziła ze skrzynki, traktując ją jak jaskinię czy grotę. Wreszcie nastąpiła niechcący na brzeg opartego o ziemię boku i skrzynka zamknęła się nad nią, a metalowe części posypały się z ogłuszającym hałasem. Kiedy babcia podniosła skrzynkę, dziecko było blade, przerażone i nie mogło wydobyć głosu.<br><br>Każda pora roku miała inne uroki. Jednym z nich był przyjazd zimą panny Milci. Panna Milcia była krawcową, a poza tym przemiłą, wesołą kobietą. Dziecku wydawała się stara, ale na pewno nie przekroczyła jeszcze trzydziestki. Miała kruczoczarne, lśniące włosy obcięte krótko według mody późnych lat dwudziestych, orzechowe, roześmiane oczy i piękne zęby, które