Nie wiesz nawet, jak ma na imię dziewczyna, którą tam zostawiłeś. Myśląc o niej, półgłosem mówisz najbardziej pieszczotliwe wyrazy. W pobliżu nie ma taksówki. Wyobrażasz sobie słowa i ruchy Łysego. Słaby protest dziewczyny. Zaczynasz biec.<br>Biegłem tracąc oddech. Przy rogu ulicy zatrzymałem się. W okolicy serca czułem ból, który zazwyczaj porównuje się do świstu. Narasta jak świst odrzutowców, niknie, by po chwili powrócić. Łomot w skroniach zmusił mnie do przymknięcia oczu. Gdy je otworzyłem, obok mnie przejeżdżała wolna taksówka. Niestety, szofer nie zauważył moich gestów. Opuściłem dłoń. Zauważyłem, że żyły mam nabrzmiałe, błękitne. Powoli zacząłem oddychać normalnie. Ulica, na której się znajdowałem