kroków. Czy tak? <br>- Dokładnie tak - odparł Gwibert Bancz, sekretarz biskupa wrocławskiego, młody kleryk o ładnej twarzy, czystej cerze i łagodnych aksamitnych oczach. - Postanowione to jest. Żadnych kroków przeciw rodowi Sterczów. Nawet upomnień. Nawet przesłuchań. Biskup postanowił to w obecności jego wielebności sufragana Tylmana. I w przytomności owego rycerza, któremu śledztwo poruczono. Tego, który dziś rankiem do Wrocławia zjechał. <br>- Rycerz - powtórzył kanonik, wpatrzony w obraz przedstawiający męczeństwo świętego Bartłomieja, jedyną, prócz półki z lichtarzami i krucyfiksem, dekorację surowych ścian izby. - Rycerz, który rankiem do Wrocławia zjechał. <br>Gwibert Bancz przełknął ślinę. Sytuacja, co tu dużo gadać, nie była dla niego najzręczniejsza. Nigdy nie