Typ tekstu: Książka
Autor: Miłosz Czesław
Tytuł: Abecadło Miłosza
Rok: 1997
wódkami na jagodach i owocach, dojrzewając do pojawienia się na stole. Próbowanie ich stanowiło ważną część obiadów u niego. Dużo opowiadał o swojej Warszawie. Nie bez humoru, choć gorzkiego, wspominał o internowaniu w Jabłonnie w roku 1920 i śpiewał: "Jabłonna, ach, Jabłonna, nadzieja nasza płonna". Zamknięto tam inteligentów żydowskich, zamiast posłać ich na front, ponieważ władze wojskowe całą tę kategorię ludności uważały za niepewną. Z lat trzydziestych, kiedy chwilowo nastąpiło polsko-niemieckie "odprężenie", zapamiętałem jego opowieść o przyjęciu w niemieckiej ambasadzie, na którym był z Witkacym. W pewnym momencie Witkacy krzyknął: "Albo dam komuś w mordę, albo pójdę i zażyję kokainy
wódkami na jagodach i owocach, dojrzewając do pojawienia się na stole. Próbowanie ich stanowiło ważną część obiadów u niego. Dużo opowiadał o swojej Warszawie. Nie bez humoru, choć gorzkiego, wspominał o internowaniu w Jabłonnie w roku 1920 i śpiewał: "Jabłonna, ach, Jabłonna, nadzieja nasza płonna". Zamknięto tam inteligentów żydowskich, zamiast posłać ich na front, ponieważ władze wojskowe całą tę kategorię ludności uważały za niepewną. Z lat trzydziestych, kiedy chwilowo nastąpiło polsko-niemieckie "odprężenie", zapamiętałem jego opowieść o przyjęciu w niemieckiej ambasadzie, na którym był z Witkacym. W pewnym momencie Witkacy krzyknął: "Albo dam komuś w mordę, albo pójdę i zażyję kokainy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego