to przyjmie i czy znów powie, że sama jestem sobie winna. Uwierzyć mi chyba uwierzy, zna mnie przecież, a przynajmniej powinien znać. Winna, być może, istotnie jestem, komu innemu by się taki idiotyzm nie przytrafił, ale nie jestem pewna, czy to jest właśnie to, co chciałabym usłyszeć...<br>- Szczegóły zdradzę ci potem - powiedziałam. - Tego jest cholernie dużo. W skrócie wyglądało to tak...<br>Diabeł słuchał streszczenia nie okazując niedowierzania i z rzadka tylko przerywając pytaniami. Uczucie błogiego szczęścia i piramidalnej satysfakcji ogarniało mnie coraz bardziej i przygłuszało nawet zmęczenie. Za szybą samochodu łagodnym blaskiem jaśniała późna, polska jesień. Miałam wrażenie, że opowiadam mu