i roboty, intendent - dla mięsa <br>i skór. Wszystkie intendenciątka paradowały zimą <br>w futrzanych kapotach i czapach, intendentowa w kurtce; na wiosnę <br>towarzystwo wdziewało królicze serdaki. Paluch ryczał <br>jak cielę odstawione za wcześnie od matki, kiedy intendent <br>zabierał się do królobicia. Uciekał do sypialni, wciskał <br>głowę pod poduszkę i jęczał, a potem spał <br>do wieczora. Budzony na kolację, pytał "już?" <br>i spokojnie, jakby nic się nie stało, szedł na jajecznicę <br>z herbatą.<br>Mydłek. Adam lekceważy takich ludzi. Gdyby to były jego <br>króliki, a nie Palucha, intendent nie odważyłby się <br>żadnego tknąć. Ale Adam do królików nie zaglądał. <br>Były równie głupie, jak piękne