mu gardło. Szczęśliwi oni wszyscy. Ale i śmierć z ręki druha też jest szlachetna, bo prawy człowiek byle jak umierać nie powinien.<br>Magwer patrzył na Ostrego szeroko otwartymi oczami.<br>Tak działo się zawsze, gdy Szepczący zaczynał nauczać. Jego twarz nabierała rumieńców, w oczach pojawiał się blask, palce skrzywiały drapieżnie, głos potężniał. Zawsze. Każdy gotów był go słuchać i dzień, i dwa, zapomniawszy o strawie i trunku, o robocie w polu, o <orig>banowych</> siepaczach, a słowa brały w posiadanie rozum i duszę.<br>- Prosił cię, byś go zabił, więc musisz to zrobić. Ale nie pchniesz go nożem ani nie spalisz w domu. Wiem