Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
bąble powietrza. Powoli posuwał się naprzód, wciąż dalej i dalej. Przestrzeń napełniła się blaskiem, z fioletu zrodziła się najpierw niebieskość, potem błękit. Punkcików pojawiało się coraz więcej, tak dużo, że nie sposób było między nimi przepłynąć bez potrącenia. Co rusz ocierał się o nie, śpiew zaczął rozlegać się zewsząd. Ogromniał, potężniał, wzbudzając w źrenicznej toni wielkie kręgi. Rozchodziły się na wszystkie strony, i gdy miały już zniknąć, raptem, wprost przeciwnie, twardniały, przybierając różne kształty. W jasności podwodnych gwiazd Zygmunt zaczął powoli je rozpoznawać. Nie były to kształty magiczne, o nie! Jakiś dom, ulica, przepływający obok autobus i człowiek jadący na rowerze
bąble powietrza. Powoli posuwał się naprzód, wciąż dalej i dalej. Przestrzeń napełniła się blaskiem, z fioletu zrodziła się najpierw niebieskość, potem błękit. Punkcików pojawiało się coraz więcej, tak dużo, że nie sposób było między nimi przepłynąć bez potrącenia. Co rusz ocierał się o nie, śpiew zaczął rozlegać się zewsząd. Ogromniał, potężniał, wzbudzając w źrenicznej toni wielkie kręgi. Rozchodziły się na wszystkie strony, i gdy miały już zniknąć, raptem, wprost przeciwnie, twardniały, przybierając różne kształty. W jasności podwodnych gwiazd Zygmunt zaczął powoli je rozpoznawać. Nie były to kształty magiczne, o nie! Jakiś dom, ulica, przepływający obok autobus i człowiek jadący na rowerze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego