na miejscu. Ten skrawek ziemi nie zna uśmiechu. Trudna jest gradacja wrażeń. Wędrując szlakiem nieszczęścia widziałem dno nędzy w Pakistanie i Indiach, dzień po dniu zapuszczałem się w Manili między domki biedoty, ustawione na palach wbitych w trzęsawisko, tam gdzie ElTor nigdy nie wygasa. A jednak Koulun City - jak się potocznie zwie "Miasto za murami" - było przeżyciem, którego nie można zatrzeć. Może dlatego, że wokoło ustawiły się wieżowce, że tylko kilkanaście minut jazdy dzieli reportera, który poszedł tam na wizję lokalną, od klimatyzowanych hoteli, wielkich domów towarowych z nagromadzonym bogactwem z całego świata, od wielkich banków i sklepów jubilerskich.<br> Najtrudniej było