Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
w ciszy jak w wyżłobionym dołku . To zepsuty
obraz grający, z figurami Świętej Rodziny, nic nakręcany od lat, pod działaniem
jakichś obcych sił - gorąca, rdzy czy podmuchów zimna, które przenikało porami
ściany - poruszył się na chwilę w swym letargu. Teofil czekał, czy nie odezwie
się jeszcze stary sprzęt, wierny i poufały fetysz .
2
Profesor Rojek, zobaczywszy o kilka kroków przed sobą gimnazistę, przeszedł
na drugą stronę ulicy, gdzie nic było chodnika i gdzie szło się z trudem po
nierównym i ś1iskim gruncie . Był pewny, że jest to który-ś z jego uczniów.
Ukłoni się, a potem będzie się wlókł za człowiekiem
w ciszy jak w wyżłobionym dołku &lt;page nr=20&gt;. To zepsuty <br>obraz grający, z figurami Świętej Rodziny, nic nakręcany od lat, pod działaniem <br>jakichś obcych sił - gorąca, rdzy czy podmuchów zimna, które przenikało porami <br>ściany - poruszył się na chwilę w swym letargu. Teofil czekał, czy nie odezwie <br>się jeszcze stary sprzęt, wierny i poufały fetysz &lt;page nr=20&gt;.<br>2<br> Profesor Rojek, zobaczywszy o kilka kroków przed sobą gimnazistę, przeszedł <br>na drugą stronę ulicy, gdzie nic było chodnika i gdzie szło się z trudem po <br>nierównym i ś1iskim gruncie . Był pewny, że jest to który-ś z jego uczniów. <br>Ukłoni się, a potem będzie się wlókł za człowiekiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego