mroku. Wreszcie widząc, że baron kończy jeść leguminę, zbliżył się do niego i z przesadną śmiałością w głosie-jak gdyby chciał spłoszyć niedorzeczną poufałość czającą się w pyzatej twarzy barona - zapytał go o czarną kawę.<br>- O nie, kawy nigdy nie pijam. Chciałem zapłacić i... - tu zniżył głos nadając mu ciepłe, poufne brzmienie - słuchaj, Romciu, tu mam jeszcze wodę, przyniesiesz mi ją do pokoju, co?<br>- Proszę bardzo, a który numer?<br>- Trzydziesty ósmy. I nie pukaj, bo drzwi będą otwarte, dobrze, Romciu?<br>Wyjął pięciozłotówkę, powolnym ruchem wetknął ją w dłoń pikola, po czym objął jego palce ściskając je mocno i długo. Romek zmieszany