Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
mebli, kopią. Dobra, teraz szybko, szybciej. Ośmiokilowy karabin maszynowy PK ciąży jakby ważył sto kilo. Wschodnie skrzydło, schody, jedno piętro, drugie, parter, korytarz. Gdzie są Nigeryjczycy?! Recepcja, granatniki, wszyscy do tyłu, wszyscy do tyłu! Półpiętro, okno, klękaj, odbezpiecz, i w dół. Łup! Chwila ciszy, ale tamci wracają. Krzyczą. Drugi strzał powala kilkunastu jednocześnie. Piekielny podmuch smaga twarz. Piecze jak cholera. Pierwsza myśl: z gęby pewnie strzępy. Olać to. Goście na dole smażą się jak steki. Następna fala nie przyjdzie tak prędko. Strzelają w półpiętro. Myślą, że granaciarz ciągle tam siedzi. Ale ja jestem już z powrotem na dachu. Widzę, że jestem
mebli, kopią. Dobra, teraz szybko, szybciej. Ośmiokilowy karabin maszynowy PK ciąży jakby ważył sto kilo. Wschodnie skrzydło, schody, jedno piętro, drugie, parter, korytarz. Gdzie są Nigeryjczycy?! Recepcja, granatniki, wszyscy do tyłu, wszyscy do tyłu! Półpiętro, okno, klękaj, odbezpiecz, i w dół. Łup! Chwila ciszy, ale tamci wracają. Krzyczą. Drugi strzał powala kilkunastu jednocześnie. Piekielny podmuch smaga twarz. Piecze jak cholera. Pierwsza myśl: z gęby pewnie strzępy. Olać to. Goście na dole smażą się jak steki. Następna fala nie przyjdzie tak prędko. Strzelają w półpiętro. Myślą, że granaciarz ciągle tam siedzi. Ale ja jestem już z powrotem na dachu. Widzę, że jestem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego