poradzi sobie z każdym.<br>- To naprawdę jest dziadek Bronek, Maksiu - głos Toli przeszedł w gorączkowy szept. - Ja też tak myślałam, że nie może być, że to niepodobna. Ale to on, słyszysz mnie?! Naprawdę! Zdzichu ma dyżur na zakładzie, wraca dopiero rano, ja tu sama jestem, ludzie z kawiarni pouciekali, sąsiedzi pozamykali się w domach, wszyscy się boją! <br>Znów usłyszałem w słuchawce hałas, tym razem brzęk, chyba tłuczonego szkła, i męski głos. Krzyczał o jakiejś bramie czy ogrodzeniu, potem klął po niemiecku. Tola zachlipała, po chwili zaczęła buczeć bez słów. Jeszcze chwila, a podda się panice i nie będzie żadnej rozmowy. <br>- Posłuchaj