Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 6
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
i wycelowanymi w pasażerów pistoletami. Zaczęła się kontrola dokumentów i bagażu. Z naszego przedziału nikogo nie zabrano, ale gdy po długiej rewizji pociąg wreszcie ruszył, widziałam grupę mężczyzn otoczoną wiankiem policji, popychanych i bitych. Nigdy nie dowiedziałam się, co z nimi zrobiono, w każdym razie ich los był nie do pozazdroszczenia.
Ze stacji Zakopane, bez przeszkód ruszyłyśmy ulicą Kościeliską, Drogą do Rojów i przez Bór na wyśni koniec Sobiczkowej. Nareszcie w domu! Wśród przyjaznych twarzy, serdecznych powitań, nie kończących się opowiadań i pytań, znalazłam się nareszcie w kraju mego dzieciństwa. Niestety, babka już nie żyła, nie żył też jej zięć Maciej
i wycelowanymi w pasażerów pistoletami. Zaczęła się kontrola dokumentów i bagażu. Z naszego przedziału nikogo nie zabrano, ale gdy po długiej rewizji pociąg wreszcie ruszył, widziałam grupę mężczyzn otoczoną wiankiem policji, popychanych i bitych. Nigdy nie dowiedziałam się, co z nimi zrobiono, w każdym razie ich los był nie do pozazdroszczenia.<br>Ze stacji Zakopane, bez przeszkód ruszyłyśmy ulicą Kościeliską, Drogą do Rojów i przez Bór na wyśni koniec Sobiczkowej. Nareszcie w domu! Wśród przyjaznych twarzy, serdecznych powitań, nie kończących się opowiadań i pytań, znalazłam się nareszcie w kraju mego dzieciństwa. Niestety, babka już nie żyła, nie żył też jej zięć Maciej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego