Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
nic nie pije. Ale on niechętnie rzucił głową. "Nie! Nie! Powiedz mi
tylko: czy tu kto był?" "Tutaj?" "Tak, tu, przed chwilą." "Nie, nie było nikogo..."
"Nie było człowieka z jasnymi włosami, z szeroką, przypominającą wachlarz brodą?"
" Nie! Co ty mówisz? Nikogo nie było! Ty zresztą nie widzisz..." "Tak, to prawda,
nie widzę. Wybacz, Judo, że cię wołałem. Wydało mi się..." Stary odszedł, ale
dobiegło do uszu Pawła, jak mówi do żony: "Majaczy. Zupełnie jak nasz Icchok...
Nic z tego nie będzie..."

Posłanie było twarde i obrzydliwie rozgrzane. Dzień wlokący się upałem, duchotą,
tępym bólem w skroniach, nie kończącą się gorączką
nic nie pije. Ale on niechętnie rzucił głową. "Nie! Nie! Powiedz mi <br>tylko: czy tu kto był?" "Tutaj?" "Tak, tu, przed chwilą." "Nie, nie było nikogo..." <br>"Nie było człowieka z jasnymi włosami, z szeroką, przypominającą wachlarz brodą?" <br>" Nie! Co ty mówisz? Nikogo nie było! Ty zresztą nie widzisz..." "Tak, to prawda, <br>nie widzę. Wybacz, Judo, że cię wołałem. Wydało mi się..." Stary odszedł, ale <br>dobiegło do uszu Pawła, jak mówi do żony: "Majaczy. Zupełnie jak nasz Icchok... <br>Nic z tego nie będzie..."<br><br> Posłanie było twarde i obrzydliwie rozgrzane. Dzień wlokący się upałem, duchotą, <br>tępym bólem w skroniach, nie kończącą się gorączką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego