Typ tekstu: Książka
Autor: Praszyński Roman
Tytuł: Jajojad
Rok: 1997
się z drugiej strony. Wszystkiego.
Garcia nalał dwa kieliszki koniaku.
- Za nasza brylant.
- A co z dziewczyną? - nie ustępował Bruno.
- Ej, ty, poeta, poeta! - Garcia pchnął go tłustym paluchem. - Wpaść ci w oko?
- Skąd ją wziąłeś?
- To aktoreczka. Ja przywieźć ją z Berlina. Na scenie być kicha, ale w łóżku primabalerina!
- Co jej powiedziałeś?
Garcia zaśmiał się głośno.
- Szwabska policja nie być tak dociekliwa jak ty. Ja powiedzieć jej, że ja argentyński arystokrata i zabrać ją do dżungla.
- Uwierzyła?
- Gdy kobieta kochać, to wierzyć we wszystko.
Bruno podrapał się w łysinę.
- Jak można kochać taką beczkę sadła?
Hiszpan zrobił obrażoną minę
się z drugiej strony. Wszystkiego.<br>Garcia nalał dwa kieliszki koniaku.<br>- Za nasza brylant.<br>- A co z dziewczyną? - nie ustępował Bruno.<br>- Ej, ty, poeta, poeta! - Garcia pchnął go tłustym paluchem. - Wpaść ci w oko?<br>- Skąd ją wziąłeś?<br>- To aktoreczka. Ja przywieźć ją z Berlina. Na scenie być kicha, ale w łóżku primabalerina!<br>- Co jej powiedziałeś?<br>Garcia zaśmiał się głośno.<br>- Szwabska policja nie być tak dociekliwa jak ty. Ja powiedzieć jej, że ja argentyński arystokrata i zabrać ją do dżungla.<br>- Uwierzyła?<br>- Gdy kobieta kochać, to wierzyć we wszystko.<br>Bruno podrapał się w łysinę.<br>- Jak można kochać taką beczkę sadła?<br>Hiszpan zrobił obrażoną minę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego