od ustalenia czy, jeśli kto woli, naukowego odkrycia, na którego tropie się znajdowałem! Pchany żalem, uporem, zniżyłem się do prośby o drobną w końcu grzeczność, a mianowicie, bym mógł jeszcze popracować w Bibliotece przez dzisiejsze przedpołudnie.<br>- Skoro już ta jestem - powiedziałem.<br>- Owszem - zgodził się bez entuzjazmu i dodał: Ale a propos. Kartę wstępu do Biblioteki, którą wypisałem, zechce mi pan łaskawie zwrócić. Dla porządku.<br>Położyłem kartę na biurku. Don Corsi wstał. Przy pożegnaniu ukłoniliśmy się głęboko, nie mając ochoty przy tym akcie patrzeć sobie w oczy. Nie tracąc chwili czasu skierowałem się do prawnika, który mi wydawał dokumenty. Był już. Ale