nocnego życia. W pamięci pozostał mi tylko ten<br>plac w świetle dziennym: opustoszały, brudny i odpychający. Trafić do<br>Brandla, kiedy po raz pierwszy się do niego wybrałem, nie było łatwo.<br>Pamiętam jakieś zaspane, niegrzeczne stróżki i brudne schody nocnych<br>gościnnych hotelików, i kilka znudzonych, również sennie słaniających się po chodniku, prostytutek. Pamiętam mieszkanie chorej<br>wdowy po jego przyjacielu, która mu tam gościny użyczyła. W pamięci<br>(czy wiernej?) pozostał mi wielki zmurszały salon z oknami na plac,<br>ciemnymi obrazami na ścianach w ciężkich ramach, fotelami i kanapką z<br>pokrowcem, i chyba z fortepianem, również w pokrowcu. Przy jednym oknie<br>stała sztaluga Brandla