a wszyscy jeżdżą, aż się kurzy". Wszyscy udają, ze nie ma problemu, czasem tylko próbują "coś z tym zrobić", jak chociażby prezydent Warszawy Lech Kaczyński. W efekcie mamy to, co mamy. Burdele obok mieszkań. Pornoulotki za wycieraczkami aut, roznoszone często przez dzieci, w lasach stosy zużytych prezerwatyw porzuconych przez przydrożne prostytutki. Wszystko to w kraju Jana Pawła II, prymasa Glempa, przy niemal całkowitej bierności aparatu państwa. Jedyne ślady, to naiwne tyrady prawicowych moralistów, na które lewica reaguje histerycznym jazgotem i bije na larum, że to zamach na wolność człowieka. Nie jestem przeciwnikiem tego typu instytucji. Uważam, że są potrzebne dopóki jest