Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
Bóg, za pięć-dziesięć lat nikogo w Warszawie nie poruszy taki pokój, ale dziś, A.D. 1987, porusza, oj jak porusza; widzisz, piesku, w jakim smutnym kraju żyjesz.
A potem podchodzę do skórzanej kanapy i patrzę, patrzę, jakbym liczył kwadraty, w które szyta.
- Milena Hrabicz, Lenka - szepczę niczym zaklęcie.
Nastrój pryska, bo Czikita wskoczyła na kanapę i uważam za stosowne ją spędzić.

Zjadłem, jak je nazwała, sandwicze, usiadłem w skórzanym fotelu, Czikita przy moich nogach podgryza frędzle - frędzli też pewnie nie wolno, ale jestem od pilnowania szwów. Oglądam, wstyd przyznać, Emmanuelle 2, bo niedawno ktoś przyniósł mi do domu jedynkę, więc
Bóg, za pięć-dziesięć lat nikogo w Warszawie nie poruszy taki pokój, ale dziś, A.D. 1987, porusza, oj jak porusza; widzisz, piesku, w jakim smutnym kraju żyjesz.<br>A potem podchodzę do skórzanej kanapy i patrzę, patrzę, jakbym liczył kwadraty, w które szyta.<br>- Milena Hrabicz, Lenka - szepczę niczym zaklęcie.<br>Nastrój pryska, bo Czikita wskoczyła na kanapę i uważam za stosowne ją spędzić.<br><br> Zjadłem, jak je nazwała, sandwicze, usiadłem w skórzanym fotelu, Czikita przy moich nogach podgryza frędzle - frędzli też pewnie nie wolno, ale jestem od pilnowania szwów. Oglądam, wstyd przyznać, Emmanuelle 2, bo niedawno ktoś przyniósł mi do domu jedynkę, więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego