Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
sterczały chude, nagie stopy porośnięte wrzodami. Obrócone ku niebu szkliste oczy zasypywał kurz, wypalało słońce. Potrząsali słabo puszkami, pełznąc, ocierając się o nogi przechodniów, wyciągali ku nim puste dłonie. Zrogowaciała, pobrużdżona i pełna wysięków skóra okrywała szare szkielety szorstką, sztywną skorupą. Wykwity wezbranych pęcherzy szerzyły się jak pożar, rozlewały daleko, przeżerały twarze.
- Przeklęty ten dzień!
Smugi żółci przyschniętej do ust i brody plamiły skurczoną, zzieleniałą twarz. Suche nogi, ramiona były w łachmanach, przez chałat sączyła się wielka plama potu. Jarmułka kapłana leżała obok na chodniku i do niej przechodzący rzucali jałmużnę odwracając oczy. Modlił się w słońcu aż do omdlenia; cichł
sterczały chude, nagie stopy porośnięte wrzodami. Obrócone ku niebu szkliste oczy zasypywał kurz, wypalało słońce. Potrząsali słabo puszkami, pełznąc, ocierając się o nogi przechodniów, wyciągali ku nim puste dłonie. Zrogowaciała, pobrużdżona i pełna wysięków skóra okrywała szare szkielety szorstką, sztywną skorupą. Wykwity wezbranych pęcherzy szerzyły się jak pożar, rozlewały daleko, przeżerały twarze.<br>- Przeklęty ten dzień!<br>Smugi żółci przyschniętej do ust i brody plamiły skurczoną, zzieleniałą twarz. Suche nogi, ramiona były w łachmanach, przez chałat sączyła się wielka plama potu. Jarmułka kapłana leżała obok na chodniku i do niej przechodzący rzucali jałmużnę odwracając oczy. Modlił się w słońcu aż do omdlenia; cichł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego