jeszcze raz i spytał, czy ktoś go zna, nie odezwałem się, bo to już nie miało żadnego znaczenia, kierownik hotelu martwił się, że to właśnie u niego się stało i w Nowy Rok, ktoś z boku dodał, że to musiało być z pijaństwa, dwaj sanitariusze umieścili ciało na noszach i przebijali się przez niechętny tłum, a ja zacząłem się oskarżać: przecież mogłeś mu pomóc, gdybyś się wtrącił w jego życie, chociaż z nim porozmawiał, może by nie doszło do tego, tak, byłeś obrzydliwie nieufny, to jego krążenie za tobą mogło być właśnie wołaniem o pomoc ostatnim, więc może toby się nie stało