dwa rozżarte pinczery". Rzeczywiście, przemykały obok długich dziewczyn, wolniejszych od nich, mniej skocznych, fruwały w powietrzu, grając jak w transie, uprawiając swoisty balet, doskonale się uzupełniając, podając sobie piłkę w sposób podpatrzony gdzieś na meczach męskich, naśladując mistrza uniwersjady moskiewskiej, ciemnoskórego Thompsona. Podawały sobie piłkę w chwilach najmniej przewidzianych przez przeciwnika, sprytnie, bokiem, prawie na siebie nie patrząc, nadrabiając różnicę dystansu skokami ponad głowy. Nie peszyły je "czapy" Uliany Siemionowej, wielkiej przy nich jak wieża. Z tych spotkań ma Halina najmilsze wspomnienia.<br>Gra taką koszykówkę nadal. Zrozumiały się doskonale z Ludką Janowską, Grażyną Jaworską, Teresą Komorowską. Nadal nabierają rywalki na te