po prostu niezawoalowaną, chłodną ironię. Owszem, od czasu do czasu zaszczycała go rozmową lub proponowała partyjkę makao, ale czy miał milczeć, kiedy po raz pierwszy zauważył, że ona szachruje w czasie gry?! Przyłapana, wyparła się w żywe oczy i zaczęła płakać, wykrzykując, że wuj Mareczek też z nią grywa, a przenigdy by jej tak nie obraził, zaś wuj Florek jest taki słodki, cudny i kochany, że odtąd będzie grała tylko z nim.<br>Grzegorz westchnął. Próbował wkupić się w łaski dziewczynek, ucząc je obsługi komputera, znosząc im najciekawsze gry - ale, prawdę mówiąc, niewiele z tego wyszło, bo przecież komputer był szalenie potrzebny