Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
nie uznasz za stosowne, to sobie pójdę. Najchętniej innym wyjściem, bo przy tamtym czekają na mnie twoi swawolni kompani pragnący nadwerężyć mi żeber.
- Proszę - elf gwałtownym ruchem rozpostarł ręce, a ściana skalna rozwarła się ze zgrzytem i trzaskiem, brutalnie dzieląc fioletowego bizona przez pół. - Wyjdź tędy. Stąpaj ku światłu. W przenośni czy dosłownie, to z reguły właściwa droga.
- Szkoda trochę - mruknął Geralt. - Mam na myśli fresk.
- Żartujesz chyba - powiedział po chwili milczenia elf, zadziwiająco wręcz łagodnie i przyjaźnie. - Freskowi nic nie będzie. Identycznym zaklęciem zamknę skałę, nawet śladu rysy nie zostanie. Chodź. Wyjdę z tobą, przeprowadzę cię. Doszedłem do wniosku, że
nie uznasz za stosowne, to sobie pójdę. Najchętniej innym wyjściem, bo przy tamtym czekają na mnie twoi swawolni kompani pragnący nadwerężyć mi żeber. <br>- Proszę - elf gwałtownym ruchem rozpostarł ręce, a ściana skalna rozwarła się ze zgrzytem i trzaskiem, brutalnie dzieląc fioletowego bizona przez pół. - Wyjdź tędy. Stąpaj ku światłu. W przenośni czy dosłownie, to z reguły właściwa droga.<br>- Szkoda trochę - mruknął Geralt. - Mam na myśli fresk.<br>- Żartujesz chyba - powiedział po chwili milczenia elf, zadziwiająco wręcz łagodnie i przyjaźnie. - Freskowi nic nie będzie. Identycznym zaklęciem zamknę skałę, nawet śladu rysy nie zostanie. Chodź. Wyjdę z tobą, przeprowadzę cię. Doszedłem do wniosku, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego