Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
halą targową spostrzegł Rubina. Nie był sam, obok Lew i Owiewka cierpliwie tłumaczyli coś napakowanemu facetowi w seledynowych dresach, z błyszczącym łańcuchem na szyi. Rubin, gdy tylko zauważył Zygmunta, powiedział coś do reszty i ci natychmiast umilkli.
- No cze! Kupujecie coś? Szukam fajek - zagadnął Zygmunt.
Milczenie. Poczuł na sobie nieprzyjemny, przewiercający wzrok Owiewki. Rubin nic, potarł jedynie spocone czoło i odwrócił głowę.
- Spad, Zygi, spad! - odezwał się ze zmęczeniem w głosie.
- Masz problem? - Zygmunt nawinął sobie na palec kosmyk włosów. Facet go wkurwiał. Od samego początku.
- Spakojna, spakojna, maładcy - wtrącił się widać mocno już znudzony paker. - No szto? Ciszynoj my nie
halą targową spostrzegł Rubina. Nie był sam, obok Lew i Owiewka cierpliwie tłumaczyli coś napakowanemu facetowi w seledynowych dresach, z błyszczącym łańcuchem na szyi. Rubin, gdy tylko zauważył Zygmunta, powiedział coś do reszty i ci natychmiast umilkli.<br>- No cze! Kupujecie coś? Szukam fajek - zagadnął Zygmunt.<br>Milczenie. Poczuł na sobie nieprzyjemny, przewiercający wzrok Owiewki. Rubin nic, potarł jedynie spocone czoło i odwrócił głowę.<br>- Spad, Zygi, spad! - odezwał się ze zmęczeniem w głosie.<br>- Masz problem? - Zygmunt nawinął sobie na palec kosmyk włosów. Facet go wkurwiał. Od samego początku. <br>- Spakojna, spakojna, maładcy - wtrącił się widać mocno już znudzony paker. - No szto? Ciszynoj my nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego