jutra.<br>Felek nie odchodził.<br>- No? - zniecierpliwił się Szretter. - Na co czekasz? Smaruj, powiedziałem.<br>Felek, jeszcze się ociągając, wyciągnął rękę: - Do jutra. Przyjść do ciebie?<br>- Przyjdź. I uważaj.<br>- Sam wiem - odburknął tamten.<br>Przechodząc obok, poklepał Alka po ramieniu: - Trzymaj się, stary.<br>Jak cień wśliznął się pomiędzy krzaki. Zaszeleściły liście, gałązka trzasnęła przy ziemi cienko. I znów była cisza.<br>Alek nie ruszał się, Szretter objął go przez plecy. Poczuł, że tamten dygoce.<br>- Jak? Chcesz jeszcze rzygać? Alek niewyraźnie coś mruknął. - Nie chcesz?<br>- Nie.<br>Wyprostował się odsuwając tym ruchem ramię Jurka. Przez chwilę stał ze zwieszoną głową, wreszcie odetchnął głęboko, całkiem po dziecinnemu, w