woń odczynników, niepokojąca jak przemijanie. W mgnieniu oka zbiegła się cała obsługa, wszyscy chcieli zobaczyć. W górnym rzędzie oglądano postacie portiera i posłańców z czapkami w rękach, którzy patrzyli z powagą prosto w obiektyw. W środkowym siedzieli na krzesłach hotelowi boje, wyprostowani, usta wykrzywione drwiącym uśmiechem, a na dole pokojówki przybierały pozy wielkich dam z kinematografu.<br>Praca została zakończona, świadectwa, których pragnął książę, leżały zamknięte w małej czarnej walizeczce, statywy i kamery złożono w hotelowym aucie obok wielkiej sterty ciężkich waliz Natalie Zugoff. W drodze do portu pękły osie. Policja spisała protokół. Kiedy doktor zakładał pasażerowi szwy na ciemieniu, parowiec Commonwealth właśnie