jednak jeszcze ciągle nie przekraczając pewnych granic. Violet bardzo odpowiadała ta zabawa, z pełnym entuzjazmem gotowa była spędzić całe godziny półmroku policzek przy policzku, lubiła się przytulać, siadać na kolanach, zezwalać na bardziej intymne dotknięcia, gładzenie skóry pod sukienką lub pończochą, nawet przy stole w jadalni użyczać sąsiadom swoje stopy, przyciskać łydki lub nogi. W drodze łaski, pozwalała czasem mniej lub bardziej rozebrać się, popatrzeć na siebie, a dopiero w ostatnim roku, zgodziła się nawet odwiedzić łóżka chłopców, szereg razy takie seanse odbyły się na piętrze, kiedy sytuacja w domu na to pozwalała. Całkowicie panowała nad sytuacją, odkryła, że ma niezawodną