dość widzów i pora była na występ. Kriszan dźwignął się niechętnie, żona podawała mu kurtkę, objąwszy zasunęła zamek błyskawiczny. Stał, nagle jakby usztywniony pancerzem, poprawiał hełm, opuścił na oczy okulary. Skórzane skrzydła, pasy ruchliwe, trzepotały sucho.<br>Nim wyszedł z namiotu, Istvan zobaczył, że młoda kobieta przyklękła i pochwyciwszy dłoń męża przyciskała do policzka, całując z zamkniętymi oczami.<br><br>Kiedy siadł za biurkiem i wziął się do przeglądania prasy, drzwi uchyliły się i wszedł Ferenz.<br>- Nie przeszkadzam?<br>- Od kiedy liczysz się z moim czasem? Nie ma chyba powodów do pośpiechu, raporty wysłane. Stary czeka na Indonezyjczyka, rewizyta, więc spokój, możemy pogadać. Siadaj, mów