o dziecko idzie. Ja jego kochałam.<br>- Będzie dobrze, będzie dobrze - zapewniał głaszcząc jej włosy. - Dwoje nas wszak, a i to już tak dużo.<br>- Zostaw - rzekła odchylając głowę. Wstał co prędzej i odszedł ku oknu, ale ona dodała:<br>- Zasłaniasz mi fuksje.<br>Wtedy wyszedł zupełnie, żeby już nic więcej nie słyszeć, nie przyjmować do wiadomości. To była przecież taka szczęśliwa chwila, nie chciał, by ją cierpkie słowa zatarły. <page nr=138><br>Była szczęśliwa, ale nie powtórzyła się więcej.<br>Kiedy pani Barbara wstała i żyć niby zaczęła, zdawała się być tylko śladem po samej sobie. Wszystko jej się stało niemiłe, przestała dbać o swój wygląd, nigdzie nie chciała pójść