dopiero wtedy, gdy przestaje istnieć. Od samego początku ciąży nad nią akord śmierci, który ją kończy. Pieśń jest z istoty "historyczna", "dziejowa", jest związkiem czasu i nicości, zarazem jest i nie jest. Ontologia pieśni, w której człowiek śpiewa samego siebie, jest zbudowana na paradoksie. Bo tej pieśni, którą jest człowiek - przynajmniej zdaniem niektórych egzystencjalistów - nikt nikomu nie gra. Jest to najtragiczniejsza z pieśni. Nikt człowieka nie śpiewa, nikt do końca nie <page nr=186> słyszy, nikt nie oczekuje. Zwyczajna śpiewana pieśń nie zna swej tragedii, człowiek natomiast jest pieśnią, która swą tragedię zna. Dlatego człowiek od siebie ucieka w świat rzeczy i wyobraża sobie