Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
na klatkę trochę światła z
okien sąsiedniego budynku, do tej wysokości zasłoniętego ścianą
wybujałych topoli rosnących tuż pod blokiem.
Kiedy stanęła na czwartym piętrze i obejrzała się za siebie,
stwierdziła, że miała rację. Na podeście było nieco jaśniej niż gdzie
indziej. Mogła mieć nadzieję, że uda jej się tutaj dostrzec
przynajmniej sylwetkę wchodzącego. Jeśli w ogóle tu dojdzie.
Postanowiła poczekać.
Po chwili usłyszała ponownie ten sam dziwny odgłos. Jakby ktoś
wdrapywał się na stopnie. I to niezwykle mozolnie. Chyba wchodzenie po
schodach sprawiało mu wielką trudność. Słychać było niewyraźnie,
nienaturalnie ciche sapanie i pojękiwanie. Ciągle nic nie było widać.
Odgłosy te
na klatkę trochę światła z<br>okien sąsiedniego budynku, do tej wysokości zasłoniętego ścianą<br>wybujałych topoli rosnących tuż pod blokiem.<br> Kiedy stanęła na czwartym piętrze i obejrzała się za siebie,<br>stwierdziła, że miała rację. Na podeście było nieco jaśniej niż gdzie<br>indziej. Mogła mieć nadzieję, że uda jej się tutaj dostrzec<br>przynajmniej sylwetkę wchodzącego. Jeśli w ogóle tu dojdzie.<br> Postanowiła poczekać.<br> Po chwili usłyszała ponownie ten sam dziwny odgłos. Jakby ktoś<br>wdrapywał się na stopnie. I to niezwykle mozolnie. Chyba wchodzenie po<br>schodach sprawiało mu wielką trudność. Słychać było niewyraźnie,<br>nienaturalnie ciche sapanie i pojękiwanie. Ciągle nic nie było widać.<br> Odgłosy te
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego