panu słowo, że o tym nie myślałem.<br>- Aż słowo! - roześmiał się Maliński. - Ja, szczerze mówiąc, już bym nie próbował. Ale to nie znaczy, żeby jeszcze jakieś próby były całkiem pozbawione sensu.<br>- Niestety, ksiądz de Vos wyraźnie mi dał do zrozumienia, żebym nie robił sobie żadnych iluzji.<br>- Nic podobnego! Powiedział panu, przynajmniej wynika to z tego, co pan mi powtórzył, że przez niego i przez Campillego oraz przez inne tego rodzaju uniwersyteckie czy prawnicze szyszki nic pan nie załatwi. Ale jednocześnie zaznaczył, że istnieją różne inne drzwi i że pan sam musi zdecydować, czy chce pan do tych drzwi pukać, czy nie