kur<br>I krajobrazy się zmieszały:<br>Miasteczko, rzeka, cerkiew, skały,<br>Pejzaże łąk i zarys gór.<br><br>Lekko jak piórko płynął dom,<br>Porwany wzwyż - wniebowstępował.<br>I ręką - jakbym sam wiosłował -<br>Żegnałem z okna stary ląd.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>KOŁYSANKA JODŁOWA</><br>Dr Zygmuntowi Żółcińskiemu<br><br>Koniec wróżą lekarze.<br>Przyjechała rodzina,<br>Sfrasowani grabarze<br>Męża, brata i syna.<br><br>Słońce mocno przypieka,<br>Każdy atom rozkłada -<br>Jakąś resztkę człowieka,<br>Kosmicznego owada.<br><br>Resztka życia kołata,<br>Lecz już płuca wyplute...<br>Jeszcze jeden dzień lata<br>Gruźlikowi nad Prutem.<br><br>A tu z każdym dniem jodły<br>Stokroć w lipcu wonniejsze...<br>Cóż, i jodły zawiodły,<br>Nie pomogło powietrze.<br><br>W termometrze rtęć skoczna<br>Jutro się uspokoi.<br>Z próżnią przykro widoczną