ale nie jako wykładowca. Nawet więcej, bardzo były mu potrzebne, ale znowu nie jako wykładowcy. Owszem, poświęcał im bardzo wiele czasu, ale jako prawdziwy nauczyciel życia - nie jakiejś tam biologii roślin. Prawdziwą zabawę, w pełni uzasadniającą określanie jego pracy jako wykładowcy "pracobawą", miał z nieliczną grupą mózgowców. Tak ich intelektualnie przypiekał, tak im w mózgach przegarniał i mieszał, że dawało mu to poczucie mocy i miało coś z intymnego obcowania. Niestety, byli to prawie wyłącznie sami chłopcy, a Czosnaczek żadnych, ale to żadnych skłonności w tym kierunku nie miał. A jeśli już trafiła się dziewczyna, to taka brzydka, że nie można