się okazało byli to jednak bardzo uczciwi i porządni ludzie. We dwoje prowadzili tę knajpę, która przed wojną była ich własnością, po wojnie została upaństwowiona, ale im łaskawie pozwolono w niej pozostać. No i jedzenie było najlepsze w mieście. Musiał to przyznać, przepiórki w śmietanie były znakomite, a te wszystkie przystawki... Widać było, że przyrządzała je osoba znająca się na rzeczy. Edmund niewątpliwie był tutaj mile widzianym gościem, oboje szefostwo gięli się na jego widok w ukłonach, a kelnerzy, obserwując reakcję restauratorów, starali się jak mogli. Jeden z nich, bardzo jeszcze młody, wpatrywał się w przyjaciela Tadeusza w taki sposób, jakby