niezwykle zamaszysty,<br>I ruchliwy na kształt kity -<br>Niezrównany, znakomity!<br><br>Gdy Witalis kroczył drogą,<br>Wpierw widziano jego ogon,<br>Co jak ruda chmura zwisa,<br>A dopiero potem - lisa.<br><br>Gdy się lis pogrążył we śnie,<br>Dziesięć ptaków jednocześnie<br>W tym ogonie wiło gniazda,<br>Niosło jajka, potem - jazda!<br>Lis się budził niespodzianie<br>I - jadł ptaszki na śniadanie.<br><br>Gdy Witalis przed wieczorem<br>Kucnął sobie nad jeziorem<br>I potrząsnął swym ogonem,<br>Wszystkie rybki, zachwycone,<br>Wypływały bardzo prędko<br>Za ogonem jak za wędką:<br>Lis je w sosie wyśmienitym<br>Jadł na obiad z apetytem.<br><br>Był Witalis maści rudej,<br>Niezbyt gruby, niezbyt chudy,<br>Miał na prawym oku bielmo<br>I był