Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
się, jak macha leniwie, a z pośladków osypuje
się piasek. Głowę trzymała na złożonych rękach.
Było cicho, tylko mewy krzyczały daleko. I nagle poczułem, że to
rośnie pode mną - za każdym ruchem nogi pani Janeczki. Jeszcze i
jeszcze. Czułem na plecach słońce. Ciągle biło serce, jakby ktoś pukał
obok: stuk-puk, stuk-puk. I słodki ból, jak ucisk obręczy. Pani
Janeczka machała nogą. Brzozowy listek spadł z nosa - leżał na piasku.
Popatrzyłem na ten listek i nagle obręcz pękła - zrzuciłem ciężar. Na
chwilę zamknąłem oczy. Pod powiekami było czerwono.
Zaraz zacząłem pełznąć z powrotem. Tyłem, rozpłaszczony, starając
się zacierać ślady. Stuk
się, jak macha leniwie, a z pośladków osypuje<br>się piasek. Głowę trzymała na złożonych rękach.<br> Było cicho, tylko mewy krzyczały daleko. I nagle poczułem, że to<br>rośnie pode mną - za każdym ruchem nogi pani Janeczki. Jeszcze i<br>jeszcze. Czułem na plecach słońce. Ciągle biło serce, jakby ktoś pukał<br>obok: stuk-puk, stuk-puk. I słodki ból, jak ucisk obręczy. Pani<br>Janeczka machała nogą. Brzozowy listek spadł z nosa - leżał na piasku.<br>Popatrzyłem na ten listek i nagle obręcz pękła - zrzuciłem ciężar. Na<br>chwilę zamknąłem oczy. Pod powiekami było czerwono.<br> Zaraz zacząłem pełznąć z powrotem. Tyłem, rozpłaszczony, starając<br>się zacierać ślady. Stuk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego