godzin dłużej, póki się nie ściemni.<br>Chudy się zastanowił i nie powiedział nic.<br>Ale w następne popołudnie zeszliśmy z drogi tyle, żeby odpocząć, a potem Chudy mruknął:<br>- Chodź.<br>I wówczas gdy inni wracali do baraku, myśmy zaczęli pracę na nowo, tak jakby to było rano. Faceci, którzy to zobaczyli, zaczęli pukać się w głowy. Był też jeden taki, co powiedział patrząc na nas:<br>- Gnoje.<br>A inny poszedł do baraku i po chwili przyszło stamtąd kilkunastu gapiów. Ci mówili raczej między sobą. Stali i gapili się na nas, jakby kogo pierwszy raz przy łopacie zobaczyli. Powiedziałem sobie: niech stoją, niech się gapią, pewnie