Nie mogła zasnąć. Bolała ją głowa, powieki piekły jak dwie rozpalone blachy, ciężar w brzuchu rósł tak, że nie sposób było wygodnie ułożyć ciała. I jeszcze ta pierzyna, wstrętna, wilgotna od potu masa oblepiająca ze wszystkich stron. Leżąc na wznak, z trudem znosiła mrowienie nóg, a ból pulsował w tyle głowy i rozsadzał skronie.<br>Zasnuty ciemnością dom żył swoim życiem, coś szeleściło pod podłogą, ktoś gdzieś łaził, dźwigał jakieś rzeczy, przelewał wodę, człapiąc głośno. Przez kłębowisko bólu przeciskały się nie kojące, przedsenne marzenia, ale ostre, pomieszane obrazy z podróży - hala <name type="place">Gare de l'Est</>, nie kończąca się jazda przez