obwódki pod oczami i ruchy <br>zmęczone, wcale nie po swojemu taneczne i młode. Miesza <br>w jakimś garnku jakąś łyżką zupełnie <br>machinalnie, może nawet niepotrzebnie. Czy Dominice się zdaje, <br>że mama płakała?<br>- Mama... - głos jest niepewny, załamuje się <br>zdradziecko i Dominika za chwilę wzdycha żarliwie z twarzą <br>schowaną w mamine ciepłe, pulsujące gniazdko na szyi. - Jestem <br>potworem. No, żmiją. Wyhodowaną, wiesz, na łonie. <br>Wampirem wysysającym z ciebie krew. Zakałą rodziny. <br>Ostatnią <orig>podłotą</>. Synem... córką marnotrawną. <br>No, mama! Umrę w momencie, jeżeli mi natychmiast nie <br>darujesz! Podniosę cię do sufitu, chcesz? Pęknie mi kawałek <br>środka, zrobi się przepuklina, co ty na to? Będziesz