Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
że poczułem wewnątrz
niezwykłą lekkość, a gdy nadto jeszcze wydąłem
policzki, ziemia poczęła mi się usuwać spod nóg
i uniosłem się w górę.

Oszołomiony z wrażenia, leciałem coraz wyżej i wyżej,
aż spotkała mnie owa niezapomniana przygoda, która wprawiła
w zdumienie nawet samego pana Kleksa.

Nauka w Akademii

Co rano punktualnie o piątej Mateusz otwiera tak zwane
śluzy. Są to niewielkie otwory w suficie, poumieszczane
akurat nad łóżkami chłopców. Otworów takich
jest tyle, ile łóżek, czyli ogółem dwadzieścia
cztery. Gdy je Mateusz otwiera, zaczyna przez nie sączyć się
zimna woda, która kapie prosto na nasze nosy.

W ten sposób Mateusz budzi
że poczułem wewnątrz <br>niezwykłą lekkość, a gdy nadto jeszcze wydąłem <br>policzki, ziemia poczęła mi się usuwać spod nóg <br>i uniosłem się w górę.<br><br>Oszołomiony z wrażenia, leciałem coraz wyżej i wyżej, <br>aż spotkała mnie owa niezapomniana przygoda, która wprawiła <br>w zdumienie nawet samego pana Kleksa.<br><br>&lt;tit&gt;Nauka w Akademii&lt;/&gt;<br><br>Co rano punktualnie o piątej Mateusz otwiera tak zwane <br>śluzy. Są to niewielkie otwory w suficie, poumieszczane <br>akurat nad łóżkami chłopców. Otworów takich <br>jest tyle, ile łóżek, czyli ogółem dwadzieścia <br>cztery. Gdy je Mateusz otwiera, zaczyna przez nie sączyć się <br>zimna woda, która kapie prosto na nasze nosy.<br><br>W ten sposób Mateusz budzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego