Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
co urwał łeb lerneńskiej hydrze!
Gdy się zdawało, że z Logosu
szponów już Bytu nic nie wydrze,
zjawia się Levy - wybawiciel
ze swoim: veni, vidi, vici!

Na tym polega wielkość Stossa
i intelektu jego głębia,
że nawet fakt pozornie błahy
zaraz mu w system się zazębia.
Więc kiedy Bonja, przez pustotę,
wyrzekła wyraz dość banalny,
natychmiast rzeczy w tym istotę
zwietrzył Levy'ego mózg genialny,
pojmując w jedno okamgnienie,
w czym leży Bytu ocalenie.
Zwykły śmiertelnik, słysząc termos,
ma skojarzenia nieciekawe
i wyobraża sobie wówczas
albo herbatę, albo kawę.
W okolicznościach wyjątkowych,
gdy w upał tęskni do ochłody,
może zamarzyć mu się
co urwał łeb lerneńskiej hydrze!<br>Gdy się zdawało, że z Logosu<br>szponów już Bytu nic nie wydrze,<br>zjawia się Levy - wybawiciel<br>ze swoim: veni, vidi, vici!<br><br>Na tym polega wielkość Stossa<br>i intelektu jego głębia,<br>że nawet fakt pozornie błahy<br>zaraz mu w system się zazębia.<br>Więc kiedy Bonja, przez pustotę,<br>wyrzekła wyraz dość banalny,<br>natychmiast rzeczy w tym istotę<br>zwietrzył Levy'ego mózg genialny,<br>pojmując w jedno okamgnienie,<br>w czym leży Bytu ocalenie.<br>Zwykły śmiertelnik, słysząc termos,<br>ma skojarzenia nieciekawe<br>i wyobraża sobie wówczas<br>albo herbatę, albo kawę.<br>W okolicznościach wyjątkowych,<br>gdy w upał tęskni do ochłody,<br>może zamarzyć mu się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego