był tytuł, coś "Płomień Nieistniejący" czy coś takiego, z rysunkami, ale nie kolorowymi, o Dzierżyńskim, całe jego życie.<br>- Ty masz szczęście.<br>- No, raz pojechałam z ojcem i jeszcze z jego kolegą nad Wartę i tam było takie drewniane koło z numerami, kupowało się numer na klapce, a potem to koło puszczali w ruch jak karuzelę i na jakim numerze stanęło, ten wygrywał, i ojciec mi kazał wykupić numer, i wybrałam siedem, bo to pamiętam, i stanęło na siódemce, dostaliśmy butelkę wina, i jeszcze raz kupiłam, i też siedem, wszyscy mówili, że gdzie tam, drugi raz nie wyjdzie, i znów butelkę wina...<br>- No to